Kiedy na początku i985 r: zaproponowano mi udział w procesie morderców księdza Popiełuszki, natychmiast się zgodziłem Moja zgoda nie była aktem jakiejś szczególnej odwagi - wówczas był to odruch To był czas mający taką temperaturę i taką dla pewnych wyborów akceptację środowiska, w którym się funkcjonowało,
że wiele rzeczy robiło się, nie myśląc o zagrożeniach czy konsekwencjach
Potrzeba jeszcze wielu pogłębionych badań z zakresu psychologii społecznej, socjologii i historiografii, żeby wydobyć specyfikę tamtych czasów. Twierdzę, że taka analiza jest dla naszej świadomości narodowej i dla przyszłości wspólnoty, w której żyjemy, być może o wiele ważniejsza niż wskazywanie postaw dzisiaj potępianych - choć to także ważne. Skąd wtedy w tylu ludziach brała się oczywistość prawych wyborów
i zachowań? Skąd brała się zaraźliwość tych postaw? Przecież była nią wtedy "zainfekowana" także część osób aparatu partyjnego, współkształtującego totalitarny system. Ta niezwykła ówczesna społeczna świadomość dała nam być może najpiękniejszy miesiąc w historii Polski: Sierpień '80. Moim pragnieniem jest, by drogi do tej świadomości, jej przyczyny i źródła zostały kiedyś w sposób mądry, pogłębiony i uczciwy opisane.
Na pewno są one złożone: doświadczenie pięknych ludzi, którzy polegli w Powstaniu Warszawskim; terror stalinowski; ścieżki tych, którzy ulegli "ukąszeniu Heglem"i i zorientowali się, że to droga do piekła.
Krzysztof Piesiewicz
Smutny triumf Radia Maryja: coraz więcej ludzi reaguje alergicznie na przymiotnik"katolicki".
O Radiu Maryja w "Tygodniku" piszemy niechętnie. Robimy to
z rzadka - znacznie rzadziej, niż jesteśmy wymieniani Przez tę rozgłośnię i inne media związane z o. Tadeuszem Rydzykiem.
Są to bowiem media, z którymi dialog czy nawet merytoryczna polemika nie wydają się możliwe.
Piszemy o nich z rzadka, bo zadaniem katolickich mediów jest łączenie ludzi, nie antagonizowanie, a każdy nasz tekst jest przez środowisko Radia Maryja odczytywany jako atak i staje się punktem wyjścia do podgrzewania złych emocji. Dla ideologów tego środowiska świat i ludzie dzielą się na swoich i na wrogów Imputując "Tygodnikowi" najgorsze zamiary, Sebastian Karczewski rozpoczyna swój tekst w "Naszym Dzienniku": "Nie ulega wątpliwości, że dla środowisk nieprzychylnych Kościołowi,
a za takie bez wątpienia należy uznać środowiska >Gazety Wyborczej< i >Tygodnika Powszechnego<"... No właśnie: "nie ulega wątpliwości , "bez wątpienia"...
Z Radiem nie ma dyskusji. By zostać dopuszczonym do głosu, musiałbym publicznie wyrzec się błędów.. nie, nie doktrynalnych, ale personalnych Musiałbym wyrzec się przyjaźni z arcybiskupem Józefem Życińskim, Adamem Michnikiem czy Jarosławem Gowinem, musiałbym ujawnić masońskie i żydowskie źródła inspiracji "Tygodnika ; uznać niewinność arcybiskupa Wielgusa, a ojca dyrektora uznać za męża opatrznościowego, obdarzonego charyzmatem nieomylności w sprawach wiary, moralności i... polityki.
Media ojca Rydzyka uważamy za szkodliwe, bo uzurpując sobie prawo do reprezentowania katolicyzmu ("katolicki głos w twoim domu"), ukazują Kościół jako świat zamknięty, nieufny wobec "innych i dążący do narzucania im własnej wizji świata. Radio Maryja, niewiedzieć z jakiego tytułu, utożsamia siebie z narodem, i- co dla mnie boleśniejsze - ze społecznością prawdziwych katolików
Długo uznawałem absurdalność tej uzurpacji za tak groteskową, że aż nieskuteczną. Dziś uważam inaczej. Coraz częściej - i to jest smutny tryumf Radia Maryja - ludzie (i ci stojący z dala, i ci blisko Kościoła) na przymiotnik "katolicki" reagują alergicznie: "katolicki to znaczy radiomaryjny, wolę się trzymać z daleka".
Jaki obraz katolicyzmu (powszechności) Kościoła ukazuje katolicka rozgłośnia, która "Przegląd polskiej Prasy" ogranicza do "Naszego Dziennika"? Ileż w tym jednym drobnym zabiegu pogardy dla innych! Z górysię wyklucza że gdziekolwiek, ktokolwiek może mieć coś ważnego do powiedzenia Zwabieni wspólną modlitwą, porwani propozycję włączenia się w pomaganiu innym zachwycani możliwością wyjścia z samotności i wejścia do wielkiej wspólnoty, "Rodziny" , dobrzy ludzie dają się wciągnąć w świat zamknięty, otoczony murem strachu przed obcymi, innymi przed Żydami, Niemcami, Unią Europejską, liberałami, niewłaściwymi biskupami
i księżmi ,polskojęzycznymi lecz w istocie wrażymi mediami oraz innymi ukrytymi wrogami.
Owszem, ojciec dyrektor nawołuje do apostołowania w tym upadłym świecie, do działania na rzecz nawrócenia błądząrych, czyli do nawrócenia na... nasz sposób myślenia. Taka wizja Kościoła w świecie, w którym na rzecz wspólnego dobra muszą solidarnie współpracować ludzie różnych światopoglądów i wizji politycznych jestanachroniczna i szkodliwa Każdy może mieć własne poglądy, nic by mi nie przeszkadzała partia, która za cel miałaby budowanie średniowiecznej christianitatis, Państwa opartego na zasadach wiary, lecz, na litość Boską-na własny rachunek, a nie w imieniu katolickiego Kościoła!
Tej sytuacji nie uzdrowią decyzje administracyjne i personalne zakazy, nakazy czy kary kościelne. "Radio Maryja" jest fenomenem społecznym. Gwałtowne posunięcia mogłyby sytuację pogorszyć pogłębijąc do rozmiarów dramatycznych istniejące podziały. Wię co? Pozostają przestrzenie, które były "do wzięcia"
i zostały "zagospodarowane" przez Radio Maryja. Potrzebne jest budowanie katolickiej wspólnoty, opartej na przesłaniu Ewangelii. Nie jest to sprawa jednej doraźnej "akcji" - wymaga czasu i mądrości.
Zwalczać Radia Maryja nie będziemy.
Zadaniem katolickich mediów jest łączyć, nie dzielić. Kontrpropozycją dla Kościoła Radiomaryjnego jest - musi być - Kościół powszechny (w Polsce).
ks. Adam Boniecki
Status księdza opiera się na wierze. Istnieją, co prawda, rozmaite iinterpretacje motywów wyboru takiej drogi życia. Modny kilkanaście lat temu teolog i psychoanalityk Eugen Drewermann wybór kapłaństwa tłumaczył dążeniem słabych jednostek do władzy nad innymi, do roli szamana. Ale zostać szamanem nie jest łłatwo: trzeba przejść kolejne stadia wtajemniczenia. I oto Kościół - powiada Drewermann - otwiera furtkę, która się nazywa "powołanie": Pięć lat niezbyt męczącego seminarium, święcenia, i żądzisz, odpuszczasz grzechy, przemawiasz, a oni słuchają cię, nie dyskutując. Składasz ofiary. Masz przystęp do tajemnicy Boga. Jesteś szamanem.
Może takie przypadki istnieją. Moje doświadczenie wskazuje na coś przeciwnego: nie wiem, czy jest wiele innych społecznych funkcji tak wystawionych na krytykę. Księdza krytykują (lub atakują) dorośli i dzieci, pobożni i niepobożni, wierzący
i niewierzący. Kto żyw, poucza: że zbyt cicho albo że ryczy, że kazania zbyt długie lub za krótkie, że ma samochód albo go nie ma i nie jest dyspozycyjny Biedny "szaman": czy młody, czy stary, będzie jak dzieciak podlegał przełożonyrn, którzy decydują o miejscu jego pobytu, o rodzaju pracy i czasie jej wykonywania. Można całe życie być dobrym księdzem i nie zbudować domu, nie zasadzić drzewa, nie mówiąc o innych spełnieniach...
ks. Adam Boniecki